Z poniedzialku na wtorek miejscem noclegu byl alberge w Trinidad de Arre pieknie polozony nad rzeka. Dzisiaj wyjechalimy wczeniej o 8 rano. Droga pocztkowo prowadzila pod gore. Jechalismy razem z wedrujacymi pielgrzymami. Bylo to spotkanie z prawdziwym Camino (droga). Szlak prowadzil nas szutrowymi sciezkami ( kamyki i piasek) pod gore. Dla rowerzystow w porownaniu z pieszymi byla to Orla Perc. Nagroda byly piekne widoki i d- l- u- u- u- g- i zjazd. Skrupultanie szukalismy oznakowan szlaku (muszelki pielgrzyma lub zoltej strzalki). Pozdrowieniem Hola i Buen camino pozdrawialismy sie z piechurami. Te slowa to klucz szlaku i rozpoznania kto pielgrzym. Na jednym ze zdobytych szczytow zidetyfikowalismy obiekty uwiecznione przez podroznika W. Antkowiaka "Vamos peregrino" patrz fot. 4. Pozniej szlak byl dla nas laskawszy, do konca etapu jechalismy juz asfaltem. Rano jeszcze przed podjazdami w gore zwiedzilismy Pampelune, a po zdobyciu szczytow zrobilismy dluzszy postoj w Puenta la Reina. Na Camino spotkalismy przesympatyczna pare Argentynczykow, nastepnie rodaka z Koscieliska iminiem Maciej, a Marcin witaminami wspomagal Meksykanke i Wlocha pozniej jeszcze scigali sie z nami Hiszpanie z Madrytu. Nie zabrakło Niemców i Kanadyjczyków.Do Estelli dojechalismy okolo 17-tej, szukanie alberga przy pomocy miejscowych zajelo nam mniej czasu niz wczoraj. Po prysznicu, zrobieniu pierwszego prania i najedzaniu sie do syta poszlismy na dlugi spacer po uroczym miasteczku Estella.