Wczorajsze długie zjazdy odkupiliśmy 10 km podjazdem. Był to dzień awarii. Najpierw walczyliśmy z siodełkiem Adama gdzie pękła sztyca. Pomógł drut z przydrożnego płotu ale niedługo potem poszła przerzutka i rower nie nadawał się do dalszej jazdy. Nawet hiszpański serwis rowerowy nie pomógł. Tomkowi zaciągnęło się łożysko przedniej piasty- szczęśliwie awarie udało się opanować. Iwona szeroką kierownicą zaatakowała Sobańskich i zawiesiła Age na przedniej zębatce. Mimo tych przeciwności zrobiliśmy 84 km i zmęczeni dotarliśmy do Palais de Rei gdzie okazało się że nie ma dla nas już miejsca, musieliśmy jeszcze dołożyć 12 km i znaleźliśmy nocleg w Monte de Gozo. Stąd patrząc na skraj horyzontu po raz pierwszy zobaczyliśmy wieże katedry w Santiago. Na Monte jest albergue polski przy Rua das Estrelas 80 ale my trafiliśmy do sąsiedniego gdzie mają 400 miejsc noclegowych.